Debata prezydencka
W studiu TVP odbyła się dziś (17.05) debata z udziałem Andrzeja Dudy i pełniącego obecnie funkcję prezydenta RP Bronisława Komorowskiego.
W studiu TVP odbyła się dziś (17.05) debata z udziałem Andrzeja Dudy i pełniącego obecnie funkcję prezydenta RP Bronisława Komorowskiego.
Pierwsza część debaty dotyczyła bezpieczeństwa i polityki zagranicznej. Na samym początku Andrzej Duda podziękował prezydentowi za przybycie.
- Cztery miesiące prosiłem pana o debatę, nie znajdował pan czasu. Pomogli mi zarówno wyborcy moich kontrkandydatów, jak i moi; to dzięki ich głosom pan prezydent jest tu dzisiaj - mówił.
Jak wykazywał Duda, w polskim interesie jest, by Ukraina znalazła się w UE, zaś w naszym interesie narodowym zupełnie nie jest to, aby na Ukrainie była wojna.
Dlatego też, wykazywał Duda, w celu zakończenia konfliktu na Ukrainie, Polska powinna przede wszystkim działać poprzez UE i NATO, a polityka międzynarodowa wymaga zdecydowanego realizowania własnego interesu.
Gwarancje bezpieczeństwa Polski
- Zanim dojdzie do szczytu NATO w Warszawie, powinniśmy ubiegać się o dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa, m.in. bazy NATO w Polsce – powiedział.
Kandydaci odpowiadali na pytanie, na jakich filarach trzeba budować bezpieczeństwo Polski wobec coraz trudniejszej sytuacji w UE, możliwości wyjścia z niej Wielkiej Brytanii i gdy wojska NATO nie stacjonują w Polsce na stałe.
- Jeżeli chodzi o kwestie obecności wojsk NATO w Polsce, wymaga to zdecydowanie bardziej zawansowanych działań dyplomatycznych - mówił.
- Jestem zwolennikiem takiej akcji, którą nazwałem „Newport plus”. To znaczy, że nim dojdzie do szczytu NATO w przyszłym roku w Warszawie, powinniśmy ubiegać się o dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa w postaci twardej infrastruktury NATO w Polsce i w postaci baz, które powinny być w naszym kraju zlokalizowane - powiedział.
Zdaniem Andrzeja Dudy, powinny być to bazy polsko-amerykańskie, co byłoby rzeczywistym wzmocnieniem naszej pozycji.
Relacje z sąsiadami na wschodzie
- Polska polityka zagraniczna powinna być ukierunkowana na realizację naszej racji stanu oraz na dobre relacje z sąsiadami i państwami Europy Środkowo-wschodniej - podkreślał Duda.
Zdaniem Dudy, „powinniśmy szukać wspólnych płaszczyzn, powinniśmy powrócić do pracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej, którą trzeba odnowić”.
- Uważam, że Polska mogłaby tutaj wyjść z inicjatywą. Trzeba tworzyć sojusz z krajami bałtyckimi - powiedział.
Andrzej Duda zaznaczył również, że z krajami naszego regionu łączy nas wspólna historia, bo wszystkie one były kiedyś w rosyjskiej strefie wpływów, ale się z niej wydobyły.
- Powinniśmy budować wspólnotę państw w celu realizacji wspólnych interesów - dodał.
Stan polskiej armii
- Przypominam, że prezydent Komorowski od początku transformacji zajmuje się armią – powiedział Duda, wymieniając stanowiska związane z obronnością, które zajmował jego kontrkandydat.
Komorowski był m.in. wiceministrem obrony, szefem Komisji Obrony Narodowej, szefem MON, a także marszałkiem Sejmu, czyli drugą osobą w państwie, a teraz prezydentem.
- Panie prezydencie, w jakim stanie jest dzisiaj polska armia? – pytał, zarzucając Komorowskiemu, że „obserwował Pan spokojnie, gdy pański kolega partyjny minister Bogdan Klich dokonał de facto demontażu polskiej armii, gdy obcinano finansowanie polskiej armii, by zasypywać dziurę budżetową - punktował.
- Nie słyszałem wtedy pana głosu w obronie polskiej armii - mówił, zaznaczając, że finansowanie ponad 2 proc. PKB ostatni raz było w latach 2006-2007.
Andrzej Duda podkreślił również, że prezydent musi pojmować naród jako całość.
- Nie wolno społeczeństwa w żaden sposób dzielić. Nie ma żadnej Polski radykalnej, Polski racjonalnej. Jest jedna Polska i wszyscy Polacy żyją pod jednym sztandarem - mówił.
- Dzisiaj w naszym społeczeństwie bardzo brakuje tej wspólnoty. Trzeba ją odtworzyć i to jest wielkie zadanie dla prezydenta do wykonania - podkreślał, zaznaczając, że prezydent powinien być otwarty na reprezentatywne grupy społeczne i powinien dostrzegać ich problemy, nawet takie, z którymi się nie zgadza.
- Nie można mówić ludziom, że ich się odrzuca, nie można im mówić, że zostaną zepchnięci na margines. W ten sposób dokonuje się wykluczenia, a prezydentowi nikogo nie wolno wykluczać – zaznaczał.